15 maja 2010

Fraszka - Na fugę





rzypomniał mi się dzisiaj pewien ciekawy (dla pasjonatów) przedmiot szkolny: FORMY MUZYCZNE. Kiedyś po lekcji z analizy fugi napisałam takie oto fraszydło, inspirowane autentyczną sytuacją:


Na fugę  

Zabrakło w pewnej fudze jednego pokazu
tematu, więc uczniom zrobienie wykazu
składowych tej fugi trudności sprawiło
i zamęt niemały w klasie uczyniło.

A mistrz, gdy ją tworzył, na uczniów nie baczył-
on w głowie harmonie niebiańskie obaczył
i jął pisać prędko konstrukcje złożone, 
przez niego samego... też nieodgadnione!

A.D. 2009 
     

11 maja 2010

Nie ma to jak organy!


dąc ostatnio ulicami mojego kochanego miasta po całkiem udanej organowej lekcji, snułam sobie (jak zwykle) rozważania. A w związku z tym, że udzielał mi się wiosenny nastrój (jak zazwyczaj), były one bardzo optymistyczne. Otóż tego dnia zdałam sobie sprawę z niesamowicie różnorodnych możliwości, jakimi dysponuję, grając na organach!
     
     Niejeden organista zapytany, czym właściwie jest jego instrument, zapewne odpowiedziałaby, że organy to instrument klawiszowy, w którym dźwięk powstaje przez drgający w piszczałce słup powietrza, całość zaś składa się z setek piszczałek ... i tak dalej. Bardzo fachowo i konkretnie. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że ów najdoskonalszy instrument stworzony przez człowieka, znany głównie z kościołów, nieraz kojarzący się z "buczącymi" w czasie liturgii organistami, ma swoje drugie oblicze. Jest wręcz zaczarowany- wystarczy skinienie muzycznej różdżki, a zmienia się w taki skład instrumentalny lub wokalno-instrumentalny, na jaki mamy w danej chwili ochotę! Pozwólcie, że zaproszę Was na mały koncercik- krótką podróż po krainie możliwości Królewskiego Instrumentu.
      
     Gdy zażyczę sobie trio- mam trio! Są barokowe skrzypce, jest flet prosty i ospale grająca wiola. Troje wykonawców muzykuje wspólnie, a każdy chce pokazać się z jak najlepszej strony, jakby byli solistami:
     
 
            
      Po chwili trzej zakręceni muzycy schodzą ze sceny, bowiem zbliża się słynny kontratenor! Zaraz zaśpiewa przepiękną arię pełną przeróżnych, niezwykle efektownych ornamentów, z towarzyszeniem niewielkiej barokowej orkiestry smyczkowej:
      
.
   
      Solista kończy swój występ. Wybrzmiewa echo ostatnich dźwięków... Oto przychodzi pora na inne doznania artystyczne: organy stają się rozbudowaną orkiestrą symfoniczną! Rozlegają się długie, niskie dźwięki kontrabasów i wiolonczel, budujące tajemniczy nastrój... Ponad to tło wybijają się instrumenty dęte, ciągnące swoją tajemniczą melodię. Po chwili towarzyszą im niespokojnie grające skrzypce i altówki, napięcie rośnie...
      

      
      Tak więc organy to instrument niesamowity, który brzmieniem swym może zastąpić mały zespół, solistę z akompaniamentem, całą orkiestrę, a nawet dzwoneczki lub dźwięk treli ptasiej kapeli... Jednak Król Instrumentów nie jest tylko zestawem piszczałek imitujących inne znane nam brzmienia. On sam stanowi coś jedynego w swoim rodzaju: czasami organy to... po prostu ORGANY :-) 
     
 
       
      Oczywiście, istnieje znacznie więcej możliwości, a twórcy i interpretatorzy od wieków odkrywają w organach ciągle nowe brzmienia i nowe drogi do poruszania serc i umysłów. Mnie samą ten instrument zachwyca każdego dnia od nowa i mam przeczucie, że jeszcze nie raz mnie zaskoczy...