11 maja 2010

Nie ma to jak organy!


dąc ostatnio ulicami mojego kochanego miasta po całkiem udanej organowej lekcji, snułam sobie (jak zwykle) rozważania. A w związku z tym, że udzielał mi się wiosenny nastrój (jak zazwyczaj), były one bardzo optymistyczne. Otóż tego dnia zdałam sobie sprawę z niesamowicie różnorodnych możliwości, jakimi dysponuję, grając na organach!
     
     Niejeden organista zapytany, czym właściwie jest jego instrument, zapewne odpowiedziałaby, że organy to instrument klawiszowy, w którym dźwięk powstaje przez drgający w piszczałce słup powietrza, całość zaś składa się z setek piszczałek ... i tak dalej. Bardzo fachowo i konkretnie. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że ów najdoskonalszy instrument stworzony przez człowieka, znany głównie z kościołów, nieraz kojarzący się z "buczącymi" w czasie liturgii organistami, ma swoje drugie oblicze. Jest wręcz zaczarowany- wystarczy skinienie muzycznej różdżki, a zmienia się w taki skład instrumentalny lub wokalno-instrumentalny, na jaki mamy w danej chwili ochotę! Pozwólcie, że zaproszę Was na mały koncercik- krótką podróż po krainie możliwości Królewskiego Instrumentu.
      
     Gdy zażyczę sobie trio- mam trio! Są barokowe skrzypce, jest flet prosty i ospale grająca wiola. Troje wykonawców muzykuje wspólnie, a każdy chce pokazać się z jak najlepszej strony, jakby byli solistami:
     
 
            
      Po chwili trzej zakręceni muzycy schodzą ze sceny, bowiem zbliża się słynny kontratenor! Zaraz zaśpiewa przepiękną arię pełną przeróżnych, niezwykle efektownych ornamentów, z towarzyszeniem niewielkiej barokowej orkiestry smyczkowej:
      
.
   
      Solista kończy swój występ. Wybrzmiewa echo ostatnich dźwięków... Oto przychodzi pora na inne doznania artystyczne: organy stają się rozbudowaną orkiestrą symfoniczną! Rozlegają się długie, niskie dźwięki kontrabasów i wiolonczel, budujące tajemniczy nastrój... Ponad to tło wybijają się instrumenty dęte, ciągnące swoją tajemniczą melodię. Po chwili towarzyszą im niespokojnie grające skrzypce i altówki, napięcie rośnie...
      

      
      Tak więc organy to instrument niesamowity, który brzmieniem swym może zastąpić mały zespół, solistę z akompaniamentem, całą orkiestrę, a nawet dzwoneczki lub dźwięk treli ptasiej kapeli... Jednak Król Instrumentów nie jest tylko zestawem piszczałek imitujących inne znane nam brzmienia. On sam stanowi coś jedynego w swoim rodzaju: czasami organy to... po prostu ORGANY :-) 
     
 
       
      Oczywiście, istnieje znacznie więcej możliwości, a twórcy i interpretatorzy od wieków odkrywają w organach ciągle nowe brzmienia i nowe drogi do poruszania serc i umysłów. Mnie samą ten instrument zachwyca każdego dnia od nowa i mam przeczucie, że jeszcze nie raz mnie zaskoczy...

2 komentarze:

  1. Za komentarz posłużą tylko dwa słowa i wykrzyknik: BARDZO TRAFNE!

    A z Koopmanem to już w ogóle "trafiliście w sedno tarczy" :P

    OdpowiedzUsuń

Poznaj opinie i dodaj własną