6 marca 2011

Czy można zagrać Passacaglię c-moll Bacha na... instrumencie perkusyjnym?

 Okazuje się, że można. Instrument, który to umożliwia, wykazuje pewne cechy podobieństwa do organów kościelnych, na przykład obecność "klawiatury pedałowej".

Zarówno on, jak i organy, nie są samodzielnymi instrumentami, lecz skomplikowanymi układami mniejszych lub większych, pojedynczych instrumentów, które razem składają się na pewien wspólny obraz brzmieniowy.
 
 Jako cechę wspólną instrumentu, który mam na myśli i organów, można podać jeszcze fakt, że częstym miejscem występowania obydwu są kościoły. Jednak podczas, gdy dźwięk organów ogarnia wnętrze świątyni, głos instrumentu, który mam na myśli, rozlega się na zewnątrz.

Instrument ów powstał w XV wieku we Flandrii, gdzie jego twórcy osiągnęli mistrzostwo w swoim rzemiośle i uczynili z niego sztukę. Największe skupiska jego historycznych "egzemplarzy" można spotkać w Belgii, Holandii, Kanadzie oraz w północnych Francji i Niemczech, gdzie ciągle są w użyciu podnosząc rangę i atrakcyjność miast i napawając dumą ich mieszkańców.
 
O jakim instrumencie mowa? Jest to carillon, zespół dzwonów wieżowych, na których można wybijać melodie między innymi młotkami lub za pomocą klawiatury.  Nazwa "carillon" pewnie nie jest zbyt popularna, o czym świadczy choćby fakt, że niektórzy całkowicie błędnie nazywają go "organami dzwonowymi" - posłuchajmy więc na dobry początek naszych pięknych polskich "organów dzwonowych", na których wykonawczyni wygrywa dobrze znane polskie melodie ;-)
   

 
A jak właściwie działa carillon? Z czego się składa? Jaka droga prowadzi do jego powstania? Na te pytania odpowie materiał video (w języku angielskim):
 


I nareszcie finał - coś specjalnego, wyjątkowego, niesamowicie pięknego... Passacaglia c-moll Bacha (cz.1) na carillonie - na instrumencie perkusyjnym! Ci jednak, którzy spodziewają się nudnego, jałowego i brzęczącego monotonnie brzmienia dzwonów przez cały utwór, będą zapewne mile zaskoczeni. Dźwięk tego amsterdamskiego carillonu jest bowiem "okrągły" i przyjemny, wysokości dźwięków nie stapiają się ze sobą, a wykonawca - Boudewijn Zwart - spisał się na medal! Te akcenty wyrazowe, te wyraźne zmiany dynamiczne i podkreślenia tematu ostinato aż zachęcają do ciągłego słuchania, trzymają w napięciu - to coś niesamowitego, a przecież wykonawca gra ten trudny organowy utwór... pięściami!

1 komentarz:

  1. Dziwne, że nikt nie wymyślił aparatu tłumiącego, na wzór tłumików z fortepianu. Dźwięk zapewne byłby bardziej przyjemny, szczególnie przy szybszych pochodach :)

    OdpowiedzUsuń

Poznaj opinie i dodaj własną